czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 5

Nie wiedziałam dlaczego tak to wszystkich rozbawiło jak on do mnie tak mówił to było dobrze. Wsiadłam do jego samochodu ,no bo nie miałam żadnego innego możliwego wyjścia. Niall był strasznie uparty. Cieszyłam się z jednej strony że będę u niego w domu i będzie się mną '' opiekował ''. No ale z drugiej strony się martwiłam. Sama nie wiem czym po prostu się martwiłam i tyle. Prawie przez całą drogę milczeliśmy i było by tak dłużej ale w końcu się przemogłam i zapytałam:
- Umm.. Czemu zabierasz mnie do siebie przecież mogłam wrócić do domu?
- Ale inaczej bym nie wykonał polecenia lekarza. A oni mają zawsze rację czyż nie?-zapytał z podniesioną brwią i zaczął się śmiać.
-No fakt- przyznałam mu z niepewnością. Szybko zwruciłam głowę ku szybie. Widoki za nia wydawały się być takie ciekawe. Po jakichś 15 minutach dojechaliśmy na miejsce. Blondasek otworzył mi drzwi. Już miałam zabrać swoją torbę z bagażnika , no ale on był szybszy. Wsadził kluczyk do drzwi jednym ruchem go przekręcił i wskazał ręką , abym weszła jako pierwsza . '' Co za dżentelmen'' pomyślałam . Jego mieszkanie było bardzo duże, zdziwiło mnie to przecież on sam mieszkał chyba . Od razu  przy drzwiach zobaczyłam wieszak , na którym powiesiłam kurtke. Po zrobieniu kilku kroków ujrzałam salon , w którym stała sofa , telewizor , który wisiał na scianie co najmniej 50 calowy , stoliczek , kilka szafek . Po drugiej stronie domu ukazała mi się duża kuchnia. A na prost mnie drewniane schody. Popatrzyłam na Niall , który przyglądał mi się z uśmiechem.
- No co ?- zapytałam przewracając oczami.
- Nie no nic tak tylko ci się przyglądam. Robi się późno więc chodź zaprowadzę cie do twojego pokoju.
- A ty gdzie będziesz spał?
- Co ty myślisz, że mam tylko jeden pokój? - zapytał retorycznie, więc uznałam ,że moja odpowiedź będzie zbędna. Idąc po schodach na górę blondyn złapał mnie za rękę na co ja odpowiedziałam słabym uśmiechem. Gdy weszłam do pokoju moim oczom ukazało się łóżko dwuosobowe.
- Chyba nie zamierzasz spać ze mną, prawda? -zapytałam z drżącym głosem
- A czemu nie. Miałbym lepszą kontrole nad tobą co ty na to ? - uśmiech nie schodził mu z twarzy. A ta na marginesie rozpływałam się gdy do mnie się uśmiechał.
- Nie jednak nie.. - powiedziałam cicho.
- No jak chcesz.- powiedział lekko zasmucony. Jeszcze chwile pogadaliśmy i poszedł do siebie. Postanowiłam, że sie rozpakuje wykąpie i pójdę spać. I tak też zrobiłam.


                                                              ***kilka dni później***


Wstałam rano. Była 10:00. Na swojej szafce nocnej dostrzegłam tace ze śniadaniem i karteczką ,na której było napisane:

Księżniczko zrobiłem dla ciebie śniadanie. Przepraszam ,że tak szybko musiałem wyjść no ale dzwonili do mnie ze studia. Postaram się wrócić  najszybciej jak tylko się da. A tymczasem ty możesz sobie dłużej poleżeć w łóżku i spokojnie zjeść śniadanie. Koło 12 wpadnie Liam bo musi mi przynieść papiery. Zajmij się nim.
                                                                                                                            Niall :*

Tak blondyn od pewnego czasu nazywał mnie swoją księżniczką ale nie byliśmy razem. Przez te kilka dni bardzo się ze sobą zbliżyliśmy. Mogłam mu powiedzieć o wszystkim i on mi też. Przez te dni chodziliśmy do kina i spotykaliśmy się z chłopcami z 1D i Sophie. Wydawało mi się że Harry i Sophie się też jakby zbliżyli ale jakoś nie było czasu o tym pogadać.
Postanowiłam zjeść śniadanie i wziąć prysznic. Gdy już to wszystko wykonałam zobaczyłam że jest godzina 11:50. Nagle usłyszałam dzwonek . Byłam pewna ,że to Liam. Otworzyłam drzwi i dobrze myślałam .  Do salonu wszedł Payne.
- Hej - powiedział.
- No hej. Niall mówił ,że masz mu przynieść jakieś papiery.
- No tak . Proszę.-dał mi do ręki teczkę.
- A może się napijesz czegoś? -zaproponowałam.
- Nie dziękuje. - Ja i Liam zaprzyjaźniliśmy się i postanowiłam sie go zapytać o pewną rzecz.
- Emm.. Liam bo mam do ciebie prośbę zwierzenie no w sumie sama nie wiem ja to nazwać. Chciała bym się ciebie o coś zapytać. No ale wiesz między nami oczywiście.
- No przecież wiem. Możesz na mnie liczyć zawsze i wszędzie.- posłał mi uśmiech i ja go odwzajemniłam.
- No to tak. No bo wiesz że mi się podoba Niall i nie wiem co mam zrobić z tym. Nie wiem czy ja mu też i wogule.- i właśnie w tym momencie Liam szybko posmutniał.- Ej co ci jest ? Źle się czujesz?
- Nie wszystko ok tylko...- popatrzył mi się prosto w oczy i pocałował mnie w usta na co ja się szybko odsunęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a, który nie wyglądał na zadowolonego. Pięści jego się zacisnęły a oczy zeszkliły. Nie zdążyłam nic nawet powiedzieć bo szybko pobiegł na górę do pokoju. Popatrzyłam na Liam.
- Przepraszam, porozmawiam z nim.- powiedział
- Nie ja to zrobie . Nie wiem o co mu chodzi przecież nie jesteśmy parą.-powiedziałam- Nie przejmuj się tym. Ale nigdy więcej tego nie rób !!!!- można powiedzieć że krzyczałam.
- Lepiej bedzie jak pójdziesz- zaproponowałam.
- Hmm.. Chyba tak.








Widzę że się wam nie podoba blog bo nie zostawiacie komentarzy. Czasami zastanawiam się czy go dalej pisać. A jeśli się mylę to zostawiajcie komentarze. Postanowiłam że 4 komentarze i pisze dalej
                                                            

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 4

Gdy obróciłam głowę poczułam wielki ból. Moim oczom ukazała się ciemność.

                           ***

Gdy otworzyłam oczy ujrzałam białe ściany i dużo ludzi koło mnie. Nie wiedziałam co się stało ale strasznie bolała mnie głowa. Zapytałam:
- Gdzie...Gdzie ja jestem?- złapałam się za głowę by wyczuć fakturę która znajdowała się na mojej głowie.
- Dostalas na meczu dosyć mocno w głowę naszczescie nic ci nie jest.  Tak się cieszę, że się obudzilas.-odpowiedział mi Niall który ciągle trzymał mnie za rękę. Nie wiem czemu ale zawsze gdy on był blisko mnie przechodził mnie dreszcz. Pomimo tego że znaliśmy się tylko dzień to czułam że jemu mogę zaufać.
Do sali ( jak już zdążyłam się spostrzec byłam w szpitalu) wszedł doktor.
- No więc proszę pani dziś będzie mogła wyjść. Ale pod warunkiem że pani chłopak będzie się panią dobrze opiekowal tak jak przez cały czas  tu pani przebywała.-powiedział z uśmiechem na twarzy doktor.
- Co ale to...nie jest..
- To Nie jest problem. Prawda kochanie,  to chciałaś powiedzieć..-wtrącił Niall. Pokiwalam głową i spojrzalam pytająco  na blondyna, który się do mnie szeroko uśmiechnął.
-No to świetnie może pani się pakować i wyjść do domu ale jutro pani chłopak niech przyjdzie po wypis.-powiedział doktor.
- Tak oczywiście. -znowu wtrącił Niall.
-No to zbieraj się. - Powiedziała Sophie uśmiechając się do Harrego- Wygląda na to że zamieszkasz u Nialla w domu-powiedziała mi szepczac do ucha.
-Chyba cię pogielo.-powiedziałam na głos, gdy nagle zobaczyłam że wszyscy w sali patrzą na nas wyczerpującym wzrokiem.
Po chwili wszedł do sali Niall i powiedział
-No więc "kochanie" idziemy do mojego domu.
-Co jakiego domu przecież ty mieszkasz w hotelu tak jak ja.
-Wcale że nie bo mam swój prywatny dom.
-Ale ja umiem sama o siebie zadbać i wrócę do hotelu.
-O napewno nie obiecałem doktorowi że się tobą zajmę i to właśnie chcę zrobić.
-No ale..
-Nie i tyle! Już wstawaj jedziemy. -Powiedział z wyższością.
-Dobra "kochanie " -wszyscy zaczęli się śmiać.





Przepraszam że tak długo Noe dodawałam.  Ale naszczescie już jest 4 rozdział. Jest taki trochę kurtki ale no starałam się..  :-)
             

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 3

Po zamknięciu oczu poczułam na ręce coś długiego i śliskiego. Nie wiedziałam co to jest , ale to było coś takiego dziwnego jakby kartka czy coś takiego.. o.O Nagle z rozkminania co mam na ręce wyrwał mnie głos Harr'ego.
- Możecie już otworzyć. Na 3,4 oki?
- Tak - odpowiedziałam zaciekawiona tym co to może być.
- Już -powiedział Niall
- Miało być 3,4 - zwruciła im uwage Sophie.
- Dobra nie ważne.. A co to takiego ? - zapytałam
- To są bilety na jutrzejszy nasz koncert i wejściówki. Co wy na to?- zapytał Niall.
- No super tylko że jest mały problem. -powiedziała Sophie ze smutną miną.
- Jaki?- zapytał Harry.
- No taki że my mamy jutro zawody siatkarskie. I musimy grać. Emily jest naszą kapitanką. No a koncert jest o 20 więc raczej napewno się nie wyrobimy a tak byśmy chciały przyjść.
Widziałam jak Niall i Harry posmutnieli. Chciałam bardzo iść na ich koncert . Ok kiedyś o nich mówiłam głupie rzeczy ale przecież nieznałam ich a teraz wydają się super. Muszę coś wymyślić i to szybko. Nagle odezwał się Niall .
- A nie można jakoś tego pogodzić?
- Wątpie ,ale zrobimy co tylko się da obiecujemy. -odpowiedziałam.
- Kurde..... -spuścił głowe i wyszedł. Chciałam go dogonić i powiedzieć mu że dla niego nie pójdę na mecz tylko żeby się nie obrażał. Harry powiedział że mu to przejdzie do jutra. Nie chciałam mu robić nadziei że zdąże . Czułam że to moja wina. W sumie nawet  nie wiem czemu. Spojrzałam na zegrek była 21:00. Poszlam się wykąpać . Sophie gdzieś się wymkneła jak się kąpałam i wróciła o 01:00. Slyszałam ja wróciła. Nie mogłam spać myślałam jak by tu to zrobić.
                                                   **Następny dzień rano**
Wstałam dośc bardzo szybko jak na mnie bo koło 6:00. Poszłam się ogarnąć do łazienki i załatwić potrzeby fizjologiczne. Ubrałam sie w spodenki i koszulke. Włosy upiełam w wysokiego koka. Zrobiłam lekki make-up. Gdy wyszłam była już 7:30. Obudziłam Sophie gdyż za 30 minut mamy śniadanie. W pośpiechu ubrała się i zeszłyśmy do jadalni. Dziewczyny już siedziały i czekały na nas. (tylko po co nie mogły same jeść xD) Gdy usiadłam zobaczylam duży bukiet róż na stole z karteczką. Wszystkie dziewczyny dziwnie się na mnie patrzyły.
- No otwórz tą karteczke!!- powiedziała Justyna  (koleżanka z drużyny)
- No ale to chyba nie jest do mnie..... a nie jednak do mnie.- Uśmiechnełam się. Na karteczce pisało:

Przepraszam za moje wczorajsze zachowanie. Nie powinnienem się tak unosić to jest twoja praca i nie powinienem naciskać przepraszam jeszcze raz.
                                                                                                                                       Niall :)

Gdy to przeczytałam usmiecznełam się sama do siebie. Wziełam róże i je powąchałam. Uwielbiam róże.
Sophie szturchneła mnie:
- Ej  no on ciągle tu patrzy..
- On czyli kto?- zapytałam zaciekawiona.
- No nie udawaj że nie wiesz no Niall.
-Serioo? Ymm .. jak wyglądam.. ?
- Weź się nie błaźnij.
- Dzień dobry - powiedziała do nas trenerka.
- Dzień dobry -odpowiedziałyśmy wszystkie.
- Mam nadzieje że jesteście wyspane i gotowe by nakopać im do zadków? Nie wiem czy mówiłam , pewnie zapomniałam ale o 9:30 spotykamy się przed hotelem i jedziemy na trening. Prawdo podobnie bedziemy tam aż do meczu. Smacznego i do zobaczenia.
Wyciągnełam telefon i zobaczyłam ze jest już 8:20. Szybko zjadłysmy i poszłyśmy do swoich pokojów przygotować sie. Przed drzwiami swojego pokoju znalazłam karteczke a na niej numer telefonu Niall'a. Tak przynajmniej bylo napisane. Wziełam ją . O 9:00 byłysmy już przed hotelem. wsiadłysmy do autobusu i pojechałyśmy na miejsce. Trenerka zaprowadziła nas do szatni. Poczułam że cos zawibrowało mi w kieszeni.
Wyciżgnełam telefon i zobaczyłam że mam nową wiadomość.


Postanowiłem że przyjde na twój mecz i chętni cie zobaczę.
                                                                                                                                       Niall
Przeczytałam i schowałam telefon do szafki. Nie miałam czasu odpisać. Ćwiczyłyśmy długo i ciężko. Była już 14:30. Trenerka powiedziała żebyśmy poszły do szatni i wzieły przysznic. Otworzyłam szakę wziełam telefon a tam trzy nieprzeczytane wiadomości i siedem nieodebranych połączeni. Chciałam zobaczyć od kogo ale Sophie rzuciła mi do szafki telefoni kazała iść pod prysznic. Już zaraz rozpocznie się mecz i byłam bardzo zdenerwowana bo Nialla ciągle nie było na widowni . Sophie przyszła do mnie i powiedziała że zaraz przyjadą tylko im coś wyskoczyło. Wybiła już 16:00 i mecz czas zacząć a ich ciągle nie było . Martwiłam się.
                                                         ** 20 minut później **
Byłam już bardzo zmartwiona bo ćiągle ich nie było. Rozglądałam się po trybunach ale niestety nigdzie ich nie było. W pewnej chwili usłyszałam głos Niall'a ktory krzyczał:
- Dawaj Emilly jesteś najlepsz.
Byłam taka szczęśliwa że jest i mi kibicuje. No ale niestety to nie potrwało długo. Gdy odruciłam głowe...





Przepraszam że nie dodawałam tak długo ale miałam kilka problemów. Nie jest zbyt długi i ciekawy no ale musiałam na szybko wymyslić.